Kredyt - czyli jak to dziady pieniądzami rządzą
Na początek mały minusik dla wykonawcy. Nie jest to rozbudowane przedsiębiorstwo, tylko niewielka firma rodzinna i buduje ze środków klienta. To oznacza, że na poczekaniu trzeba wpłacić 40 % wartości domu by zamówić materiały, a za 2-3 miesiące kolejne 30 % za robociznę. Po tych wpłatach rusza budowa, aż do etapu stan surowy zamknięty + instalacja i ocieplenie. Większość pieniedzy mieliśmy ze sprzedaży mieszkania, ale trochę trzeba było uzyskać w kredycie hipotecznym. Tylko nie każdy bank chce taki kredyt dać jeżeli są zainwestowane już środki własne, a ciągle nie widać rozpoczetej budowy.
Udałem się wobec tego do Open Finance by doradca poradził gdzie taki kredyt uzyskam. Po przeanalizowaniu warunków i wielkości rat kilkudziesięciu banków wybór padł na Polbank. Pod okiem doradcy, zebrałem wszystkie papierzyska, wypisałem wniosek i złożyłem go 23 maja, czyli w dniu w którym uprawomocniło się pozwolenie na budowę. Teraz wszystko w rękach finansistów z Polbanku, a ci spieprzyli wszystko czego się dotkneli:
- wycena nieruchomości źle uzgodniona, rzeczoznawca przyjechał po 2 tygodniach i był zdziwiony, że tu nie ma domu ... i co on ma tu wyceniać, działkę i wartość chałupy na podstwie projektu, a zlecono mu co innego,
- po 4 tygodniach zaczynam dzwonić i dowiadywać się co z decyzją, okazało sie, że wnisku nie wysłano do analityka w Warszawie, gdzieś się komuś na biurku zawieruszył i ciagle leży w Bydgoszczy i nikt tym się nie zajmuje, ot przeoczenie,
- decyzję dostałem 10 lipca, czyli prawie 7 tygodni od złożenia wniosku, umowę podpisałem 11 lipca i od razu złożyłem wniosek o wypłatę pierwszej transzy, jak również założyłem rachunek w Polbanku by się bezpośrednio z tego konta rozliczać z wydatków na budowę i z rat,
- czas na wypłatę transzy bank miał 7 dni, po dwóch tygodniach zaczynam dzwonić co z pieniędzmi, chcę już robotnikom płacić za robociznę (budowa ruszyła), narazie w banku nie wiedzą gdzie te pieniądze,
- po trzech tygodniach 31 lipca dowiaduję się, że wniosek o wypłatę pierwszej transzy jest z błedem (zawiera informację że załączam pokwitowania dotychczasowych wydatków na budowę i faktycznie takie załączniki dostarczyłem), a przy tak dużym wkładzie własnym nie jest to konieczne, więc bank chce mi załączniki oddać i mam pokwitować, że mi je oddano i od nowa wypisać wniosek o pieniążki (ot taka pomyła analityka bankowego, po prostu źle przygotował dla mnie druki, gdybym nie dzwonił to zapewne nikt by mnie nie poinformował o tym i czekałbym na forsę do usranej starości - bez komentarza),
- są pieniądze !!! 4 sierpnia 2008, siadam by zrobić przelew i ... dupa blada, limit dzienny na 5 000 zł !!!!!!! a zakładając rachunek prosiłem o limit 50 000 zł, no cóż przez kilka dni nim mi to zmieniono bawiłem się w przelewy po 5 tys.
Podsumowanie, Polbank to dziadostwo, totalna zlewka klienta, potworna niekompetencja i brak profesjonalizmu na każdym kroku. Trzeba jak najszybciej przenieść kredyt gdzie indziej.